Zabawa „Kocham to, co dla mnie robisz”
Wiele osób postrzega samotność jako coś trudnego i przykrego. Zastanawiałaś się kiedyś nad samotnością?
Każdy człowiek jest praktycznie taki sam. Każdy z nas ma wszystkie potrzebne zasoby. Nie ma ludzi lepszych czy gorszych.
Jednocześnie każdy człowiek jest indywidualnością. Każdy z nas ma swój własny wewnętrzny świat, który jest subiektywną reprezentacją obiektywnej rzeczywistości.
Różnisz się więc od pozostałych ludzi wyglądem – to widać na pierwszy rzut oka. Różnisz się również sposobem postrzegania świata, ponieważ przepuszczasz go przez filtry umysłu, którymi są Twoje przekonania, wartości, oczekiwania, metaprogramy, itd.
Jednocześnie jesteś taki sam i absolutnie wyjątkowy.
To fascynujące!
Ludzka cecha bycia istotą stadną i jednocześnie indywidualnością powoduje, że każdy z nas dąży do łączenia się w związki, grupy i jednocześnie gdzieś tam wewnątrz siebie czuje się samotny.
To budująca samotność, jeśli ją potraktujesz jako dar posiadania własnego bogatego świata. Jest to też zasób, dzięki któremu możesz tworzyć związki bez uzależnienia od potencjału drugiej osoby. Możesz tworzyć związek z drugą osobą bez uwarunkowań, gdzie każde z Was ma swój wewnętrzny bogaty świat.
Ten wewnętrzny świat jest miejscem odosobnienia, gdzie tak naprawdę rozumiesz siebie, bo nikt nigdy Ciebie nie zrozumie. Nikt nigdy nie będzie czuł tego co Ty i tak jak Ty.
To fantastyczne, bo dzięki temu jest tak duża różnorodność w świecie. Dzięki temu ludzie mogą tworzyć nowe jakości…
Jest też to drugie podejście do samotności, której boją się osoby tworzące związki pod tytułem „Kocham to, co dla mnie robisz”. W takich związkach przynajmniej jedno z partnerów traktuje drugie jak cały swój świat. I tak się zachowują – robią prawie wszystko, aby zaspokoić drugą osobę. Często robią to wbrew sobie, albo robią tylko dla siebie, bo są najważniejsi. I płeć nie ma tu znaczenia.
Dla takiej osoby, odejście partnera jest odrzuceniem, czy może lepiej porzuceniem.
Może ona reagować jak porzucone dziecko, które woła: „Zostań ze mną, zrobię co tylko chcesz. Ty możesz robić co tylko chcesz, tylko nie odchodź. Nie poradzę sobie bez Ciebie.”
Oczywiście, że poradzi. Często obserwuję ogromną przemianę u takich osób. Zmieniają się, dorośleją i tworzą nowe bogate związki.
A jakie są konsekwencje dla partnera, który jest tym całym światem? Proste do przewidzenia: bardzo trudno jest być całym światem drugiej osoby, z czasem staje się to niemożliwe, zbyt trudne i ciężkie. To tak jakby zajmować się dwulatkiem o wadze dorosłego człowieka. Możesz to sobie wyobrazić? W efekcie partner „cały świat” bardzo często odchodzi. Czasami odchodzi z poczuciem winy, bo nie powinien, bo dzieci, bo rodzina. A ten który zostaje, zostaje z poczuciem bycia odrzuconym i skrzywdzonym: „Jak on mógł mi to zrobić? Dlaczego to mnie spotkało, przecież tak bardzo go kochałam i robiłam dla niego wszystko”.
Właśnie – wszystko to zdecydowanie za dużo.
Najpierw bądź całym światem dla siebie samej, a dopiero potem dopieszczaj innych. To jest postawa win-win, gdzie każdy wygrywa.
Nawet, jeśli początkowo spotkasz się ze sprzeciwem, ta postawa będzie miała dla Ciebie ogromnie pozytywne rezultaty.
Uwaga!
Postawa kobiety – „jestem całym swoim światem i podejmuję decyzje patrząc w pierwszym kroku na swoje dobro, potem na innych” jest zupełnie czymś innym od: „jestem najważniejsza i każdy ma mi służyć, bez względu na to czy mu się to podoba, czy nie”. Ta druga księżniczka z prędkością błyskawicy wraca do przedszkola i związków zależnych:-)
Pobrała(e)ś już e-booka za free? Znajdziesz go tutaj.